wtorek, 1 czerwca 2021

95 lat temu, bladym świtem, Najpiękniejsza Kobieta Na Świecie wydała na świat swoje trzecie i zarazem ostatnie dziecko - słabego, chorowitego Synka. Wcześniak. W dodatku - urodziła go na letnisku, pod miastem, w okolicach Piotrkowa, we wsi Moszczenica. Ochrzcili dziecko z wody, jak przystało w obliczu zagrożenia życia. Nikt nie wierzył, że to maleństwo przeżyje. Wydawało się zbyt słabe i bezsilne.

Dziecko, urodzone we wspomnienie św. Marcelina, przeżyło. Chrzest z wody ponowiono już w Warszawie, z pompą, ponieważ chrzczono trzecie dziecko legionisty, żołnierza Wojska Polskiego i jego żony ze znamienitego rodu rusińskich Kamionowskich, potomkini wojewodów ruskich w Koronie Polskiej.

Ten sam wcześniak, wzorem swojego ojca i brata, nie będąc jeszcze pełnoletni, najpierw poszedł do partyzantki, a potem - gdy wybuchło Powstanie - stanął ramię w ramię z żołnierzami Baszty. I walczył do samej kapitulacji Mokotowa.

Bo tak po prostu było trzeba. Tyle.
Bohaterstwo to nasze codzienne wybory. Świętość to nasza postawa w codzienności.

Jeszcze w czasie wojny stracił ojca i brata. Potem zmarła jego mama, syn - zaledwie dwudziestosześcioletni! - , żona, na końcu siostra i najstarszy siostrzeniec.

W 1991 roku, nie mając na tym świecie już nikogo, pokochał córkę pewnej przepięknej, rudowłosej, drobniutkiej dziewczyny. I wychował ją - chyba! - na ludzi.

Nie poznałam brata.
Nie poznałam babci, dziadka, stryja.

To wszystko odebrała mi historia - ale dała mi dużo więcej. Tak naprawdę - dała mi wszystko: bezgraniczną, bezwarunkową miłość; dała mi wzór i drogowskaz.
Dała mi tożsamość, nazwisko i sens życia.

Nauczyłeś mnie, Kochany, że głowę trzeba trzymać w chmurach, ale nogi - mocno i twardo - na ziemi.

Że trzeba mieć głowę zawsze wysoko, ale nigdy za wysoko.

Że klęka się TYLKO przed Bogiem.

Kocham Cię. Zawsze będę Cię kochać.

Dziękuję za te 19 lat razem. Każdy dzień był dla mnie świętem. Dzięki Tobie każdy dzień JEST dla mnie świętem.

Do zobaczenia :)