wtorek, 26 maja 2020

Dzień matki


Wyglądam przez okno.

Mężczyzna z bukietem róż macha idącej nieopodal kobiecie, która, dla odmiany, nie niesie kwiatów, tylko cukiernicze pudełko zawinięte w folię.

Krystyny? Bożeny?

Nie, dzień matki.

Dobrze, że chociaż raz w roku, chociaż ja jestem zdania, że matki powinny mieć swoje święto codziennie.

Nie będę pisać elaboratów, truizmów, jak to matki nas wynosiły i w bólach urodziły. Wszyscy to wiemy, chociaż nie wszyscy o tym myślimy.

Bo i po co?
To oczywiste.

Tak samo jak to, że matka JEST.
Przy nas.
Fizycznie.

Kwiaty dla mojej Mamy mogę zanieść, co najwyżej, na cmentarz.


Jaka była?

Czas mąci w pamięci, odłącza komórki nerwowe od prądu :)

Nie pamiętam, na przykład, jej głosu. Nie pamiętam jej dotyku. Szok? Nie, upływ czasu.

Miałyśmy bliską relację, przyjacielską. Mówiłam jej o wszystkich popełnionych przeze mnie głupotach, a trochę tego było.

Ona nauczyła mnie absolutnie najważniejszej rzeczy pod słońcem: twój czyn = twoje konsekwencje.

Miała tylko 38 lat, gdy wykryto u niej nowotwór złośliwy. Bardzo złośliwy. Poza rakiem trzustki - najbardziej złośliwy z możliwych.

Kiepski los.

Ponieważ badania okresowe wykazały wiele przerzutów i nie było już żadnych szans na wyzdrowienie, moja Mama podjęła decyzję, że nie podejmie leczenia.
I nie podjęła. Była twarda. Konsekwentna. Umierała świadomie.

Dla mnie, wtedy szesnastoletniej, to było nie do pojęcia. Jak to?! Przecież tylko tchórze nie walczą do końca!

Prawda. 

Teraz, po latach, widzę, jak wielką odwagą się wykazała.
 Chcąc spędzić ostatnie miesiące przytomnie, świadomie, bez skutków ubocznych leczenia (w jej przypadku, powinnam napisać "leczenia"), w domu, wśród najbliższych, umrzeć we własnym łóżku.

To trzeba mieć jaja. Trzeba być twardym jak stal, żeby tak świadomie, w pełni, konsekwentnie umierać. W tak młodym wieku. 39 lat. Umarła w październiku, trzy miesiace po 39 urodzinach, osiem miesięcy od diagnozy.

Pięknie umierać. Umierać wśród bliskich.


Matko, wychowuj swoje dzieci tak, by Cię pamiętały.

Wiem, teraz o tym nie myślisz.
Właśnie dlatego proszę: wychowuj swoje dzieci tak, by Cię pamiętały, bo prędzej czy później przyjdzie moment, w którym ich pamięć przedłuży Ci życie.