Rozmroziłam lodówkę.
Nie powiem po ilu latach. Wiem to tylko ja
i moja lodówka. Jestem pewna, że żadna
z nas nie piśnie ani słóweczka. Obie będziemy milczeć. Jak grób. Albo jak lodówka od prądu odcięta.
Nie powiem po ilu latach. Wiem to tylko ja
i moja lodówka. Jestem pewna, że żadna
z nas nie piśnie ani słóweczka. Obie będziemy milczeć. Jak grób. Albo jak lodówka od prądu odcięta.
Przy okazji przypomniał mi się idiotyczny dowcip, polegający na wybraniu losowego numeru (albo z książki telefonicznej, bo moje dzieciństwo przypadło na czas mody na grube książki telefoniczne - tak, jestem elementem prehistorii) i podobnego typu nawijce telefonicznej:
-Dzień dobry, czy chodzi panu lodówka?
-Chodzi!
-To niech pan ją łapie, bo zaraz panu ucieknie!
-Chodzi!
-To niech pan ją łapie, bo zaraz panu ucieknie!
Dowcip wysokich lotów, przyznajcie sami.
I tak najłagodniejszy z tych, które mam
w pamięci. Czyli albo mam fantazyjną pamięć, albo miałam wspaniałe dzieciństwo ;)
I tak najłagodniejszy z tych, które mam
w pamięci. Czyli albo mam fantazyjną pamięć, albo miałam wspaniałe dzieciństwo ;)
Szanowni, zaczęłam od lodówki, co całkiem zrozumiałe, jeśli zwróci się uwagę na pogodę i prognozy tejże na najbliższe dni. Pogoda przyniosła mi alergię, to już taka nasza wiosenna tradycja. To znaczy moja
i alergii. I wiosny.
i alergii. I wiosny.
Gdyby można było wymienić uszczelkę
w nosie...
w nosie...
Tymczasem wymieniam uszczelkę w CV :)
W maju wyjdzie pierwszy numer nowej gazety powiatowej, której zostałam redaktor naczelną, o czym informuję
z dumą :)
W maju wyjdzie pierwszy numer nowej gazety powiatowej, której zostałam redaktor naczelną, o czym informuję
z dumą :)
I jeszcze, skoro jesteśmy w temacie uszczelki...
Nadal szukam pracy! Ktoś, coś? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz